2016.01.10 – Lublin – Mistrzostwa Polski CX

2016.01.10Mistrzostwa Polski w Lublinie nie zdarzają się co roku, więc postanowiłem w nich wystartować, mimo, że przełaj to wybitnie nie moja konkurencja :) W ramach przygotowań zaliczyłem kilka wyścigów przełajowych żeby zobaczyć z czym to się je i moje przypuszczenia się potwierdziły. To bardzo wymagająca dyscyplina i żeby móc odnosić w niej sukcesy trzeba perfekcyjnej techniki i świetnego przygotowania fizycznego, które pozwoli na blisko godzinną jazdę na maksa, bez ani chwili wytchnienia.

W Trzech króli odpuściłem ściganie w lubelskim szosowo-treningowym klasyku i wybrałem się do Parku Ludowego na zapoznanie z trasą i test nowych kół. Na treningu było bardzo dużo ludzi i prawie wszyscy mi odjeżdżali co nie nastrajało mnie zbyt dobrze przed Mistrzostwami. Drugi objazd trasy odbyłem po pierwszym dniu MP. Po południu pojechałem na trasę, przejechałem trzy rudy i już wiedziałem, że będzie ślisko, twardo i bardzo szybko.

W dzień Mistrzostw na miejscu melduję się niecałe 1:30 przed startem. Załatwiam formalności, rozstawiam trenażer i przygotowuję się do rozgrzewki. Tomo z forum Rowerowego Lublina montuje mi kamerkę na kierze, będzie film! Schodzą się kibice i znajomi. Gdy przyjeżdża Oskar z Michałem rozstawiamy namiot żeby było się gdzie rozgrzewać. Trochę z tym wszystkim schodzi i rozgrzewkę rozpoczynam bardzo późno, ale za to w komfortowych warunkach :) W dzień startu nie objeżdżam już trasy, warunki są identyczne jak kilkanaście godzin wcześniej podczas objazdu. Od razu ustawiam się w strefie wywołań i podjeżdżam na start. W Masters I jest nas 43. Najliczniej obsadzony wyścig, nawet w Elicie tylu nie ma :) W dodatku minutę po nas startuje kilkunastu zawodników Cyklosportu. Ależ będzie się działo!

Stoję w trzecim rzędzie, sygnał sędziego i ogień! Początek ok, jadę w miarę wysoko i staram przebijać się kiedy tylko się da. Już na pierwszej rundzie chłopaki tuż przede mną wpadają w poślizg i zaliczają glebę. Ja omijam i ostrożnie jadę swoje. Staram się spokojnie pokonywać zakręty i dawać z siebie maksa na prostych. Ciągle słyszę kibiców, których przy trasie jest mnóstwo. Wielu z nich krzyczy po imieniu „Grzesiek dajesz!” itp. teksty. Dzięki! Uwielbiam to! Najgłośniejsza jest oczywiście grupa Rowerowego Lublina z Anetą na czele!

Robię wszystko żeby się godnie zaprezentować na własnym terenie, a nie jest to łatwe. Kraksa z pierwszego kółka nie jest jedyna, co chwilę słyszę jak ktoś się przewraca. Ja na szczęście do samego końca trzymam pion, gorzej niestety jest z poziomem ;) Walczę o każdą pozycję, ale ciągle mam wrażenie, że jestem na szarym końcu. Przed wjazdem na ostatnią rundę wyprzedza mnie Łukasz Pańko, który od kilku minut mocno naciskał. Próbuję go gonić, ale dzisiaj jest szybszy i zasłużenie mnie objeżdża. Na metę wpadam 23, czyli mniej więcej w połowie stawki. Pierwsza dwudziestka, która była celem minimum jest poza moim zasięgiem, ale po wyścigu nie robi mi to jednak różnicy. Cieszę się, że dojechałem w jednym kawałku i bez bliskich spotkań ze zmrożoną glebą :)

Gdy wrażenia opadają idę pokręcić chwilę na trenażerze, później szybki prysznic, jedzenie i danie główne, czyli oglądanie wyścigu Elity. Chodzę po trasie i z wypiekami na twarzy oglądam najmocniejszych polskich przełajowców. Mimo o wiele trudniejszych warunków (przed wyścigiem zaczął padać śnieg i przysypał calutką trasę) jadą dużo szybciej niż my. Ogromny szacun! Ogląda się to świetnie. Wyścig pewnie wygrywa Marek Konwa, przed Marcelim Bogusławskim (złoto U23) i Mariuszem Gilem. Cieszę się, bo dokładnie taką kolejność obstawiałem :) Po rozdaniu medali Rowerowy Lublin i Marzena od nas z ekipy wygrywają konkurs na najlepszych kibiców. Jest super!

To była świetna impreza, bardzo dobrze zorganizowana, na której zarówno zawodnicy jak i kibicie dopisali! Oby więcej takich! Co się zaś tyczy mojej dalszej przygody z przełajem to sam nie wiem, bo nastroje i koncepcja zmieniają mi się co chwilę. Raz chcę pozbyć się roweru, bo do tanich przecież nie należy, innym razem pragnę wziąć rewanż i lepiej przygotować się do następnego sezonu przełajowego. Póki co jestem po kilku treningach w zimowej scenerii Starego Gaju i jazda przełajem zaczyna mi się podobać… Pożyjemy, zobaczymy ;)

Na koniec podziękowania:
– Jackowi z Metrobikes.pl za wypożyczenie nowiutkiej, topowej przełajówki na cały sezon
– Pawłowi z Centrali Rowerowej, który zaplótł mi świetne koła, na których postawiłem Speca
– Klubowi Erkado RT Kraśnik, który sponsorował moje starty w sezonie przełajowym
– Tomkowi z Wydolność.pl za wsparcie w zakresie planowania treningów
– Tomkowi Staszewskiemu za pomysł i zmontowanie czaderskiego filmiku z Mistrzostw
– Wszystkim kibicom, zwłaszcza Rowerowemu Lublinowi za super doping!