Tag: GP Puław

2013.10.12 – Puławy – XC

2013.10.12Ostatni wyścig w 2013 podobnie jak przed rokiem wypadł w Puławach. Nastawienie było proste: spiąć się jeszcze na godzinę i pozytywnym akcentem zakończyć sezon. Na starcie doborowe towarzystwo i zajawka sezonu jesienno-zimowego, bo  Tomek, Olek, Marek, Seba, Marcin, Przemek i Maciek jadą na przełajówkach. Trzy kółka na zapoznanie z trasą, na której dodane dwa sztywne podjazdy, oraz tradycyjnie podbieg po piachu zakończony, uwaga, skrzyżowaniem! Tak, trasa się przecina, ale sędziowie twierdzą, że wszystko będzie w porządku, więc nie pozostaje im zaufać (w końcu znają swoją robotę jak mało kto ;)).

Na starcie wpinam się dosyć szybko, kilka żwawych obrotów korbą i do lasu wjeżdżam drugi, przede mną Cytryna, za mną Balu, który po chwili wychodzi na prowadzenie. Gdy nadarza się dogodny moment wyprzedzam Cytrynę i przez chwilę jadę drugi. Wyprzedza mnie Olek i na zjeździe ryje o glebę. To już trzeci wyścig z rzędu, na którym szczęśliwiec przede mną zalicza glebę, a ja w ostatniej chwili go omijam. Na drugiej rundzie sytuacja na trasie oddaje już w miarę układ sił i do końca mają już miejsce tylko niewielkie przetasowania. Ja jadę gdzieś pod koniec pierwszej dziesiątki open, tnę się trochę z Majem, który w końcu odjeżdża i drugą połowę wyścigu jadę z Braniem, nadając tempo. Branio jedzie mądrze i nie daje się zerwać. Ja także jestem czujny i prowadzę aż do samej kreski. Wjeżdżam na metę po 57 min., 8. open i 4. w elicie. Wynik dobry jak na moją dyspozycję, jazda też była w porządku, więc z ostatniego startu w sezonie jestem zadowolony :) No i udało się z nikim nie zderzyć na krzyżówce ;)

W klasyfikacji generalnej puławskiego czempionatu zająłem 4. miejsce w kategorii 17-30 lat (tak jak w przypadku ŚLR awans o jedną pozycję). Niestety Bartek i Karcer, którzy byli przede mną, mieli jeden start więcej i to zadecydowało, że nie udało się wskoczyć na podium. Trochę szkoda, bo objeżdżałem ich w Puławach za każdym razem. Grand Prix premiuje jednak wierność, a dla mnie, mimo wszystko, Czempionat był tylko dodatkiem i dobrym treningiem. Patrząc na poszczególne edycje jestem zadowolony, bo dwa razy stanąłem na podium i jeździłem bardzo równo: 4 (6), 3 (5), 3 (7), 6 (12) i 4 (8). Na przyszły sezon także nie planuję kompletu startów i walki o generalkę, ale wygranie jednej edycji coraz bardziej chodzi mi po głowie…

2013.09.14 – Puławy – XC

2013.09.14Ponieważ wyjazd na finał Cyklokarpat w Jaśle nie wypalił, w ostatniej chwili zdecydowałem się na start w puławskim Czempionacie. Na miejscu okazało się, że będzie to najmocniej obsadzony GrandPrix w tym roku. W Elicie oprócz Tomka Bali tradycyjnie Michał Janiszek oraz po raz pierwszy bracia Ziółkowie z BSA – jak widać kolejni zawodnicy zaczynają doceniać prestiż tych zawodów ;)

Przed wyścigiem w ramach rozgrzewki objeżdżam dwa razy trasę, która tym razem poprowadzona jest zupełnie inaczej. Nowe ścieżki, kilka ostrych zakrętów a do tego miejsca, w których jest bezpośredni kontakt wzrokowy z grupami jadącymi z przodu/z tyłu, co zdecydowanie uatrakcyjnia rundę. Na starcie ustawiamy się z Mastersami i ogień. Ruszam z małym opóźnieniem, ale błyskawicznie przyspieszam i sprytnym manewrem jeszcze przed wjazdem do lasu łapię się tuż za prowadzącą trójkę (Bala, Skrzypczak, Siewierski). Jedziemy tak góra pół rundy po czym Tomek oddala się błyskawicznie, chłopaki trochę wolniej, a ja stopniowo tracę kilka pozycji. Kolejni zawodnicy wyprzedzają mnie na drugiej pętli i ostatnie sześć kółek jadę już sam równym tempem, pilnując jedynie bezpiecznej przewagi nad kolejnymi zawodnikami. Mimo długiej, ponad 3km rundy nie udaje mi się uniknąć dubla od Tomka Bali, który wyprzedza mnie w drugiej połowie mojego siódmego okrążenia. Jako, że w Puławach sędziowie nie ściągają zdublowanych z trasy to muszę przejechać jeszcze ostatnią rundę i z czasem 1:11 kończę wyścig 6. w elicie i 12. open.

Zadowolony mogę być tylko z tego, że kolejny raz w Puławach dobrze pojechałem na starcie. Reszta wyścigu bez historii, bez emocji, walczyłem ambitnie, ale niestety w tym roku forma opuściła mnie zbyt wcześnie. Do końca sezonu pozostały jeszcze 2-3 wyścigi, zaczynam już roztrenowanie i wkrótce trzeba będzie podsumować sezon i wyciągnąć wnioski, żeby za rok nie skończyło się w podobny sposób.

2013.08.10 – Puławy – XC

2013.08.10

Na sierpniową edycję GP Puław miałem bardzo prosty cel: kolejne podium w tym sezonie. Dodatkowym smaczkiem dla mnie był powrót Grześka Jazurka do ścigania. Trwa mój najlepszy sezon, Grzesiek dopiero niedawno zaczął trenować, więc szanse wydawały się dosyć wyrównane, bo z tego co pamiętam nigdy nie trzeba było mu wiele, żeby zbudować przyzwoitą formę. Obaj w pamięci mieliśmy także jego słowa, że jeśli go kiedyś objadę na wyścigu to będzie to znak, żeby zakończył ściganie, sprzedał rowery i tego typu historie ;)

Rozgrzewka i zapoznanie z trasą w postaci czterech okrążeń to slalom między szkłami, które organizatorom udało się względnie uprzątnąć przed startem naszego wyścigu. Duże brawa dla nich za ten trud, bo trochę się musieli nazamiatać. Start przez problemy techniczne Michała opóźnia się kilka minut, ale w końcu ustawiam się z Grzegorzem ramię w ramię, pełna gotowość, żeby nie dać się zaskoczyć sędziom i ruszamy. Tym razem nie wychodzę zbyt dobrze „z bloków”, ale mocno naciskam na pedały i zaczynam czym prędzej odrabiać. Przeciskam się między zawodnikami, ryzykownie mijam Brania, później szybko przemykam obok Grześka i jeszcze przed połową okrążenia doganiam prowadzących Tomka Siewierskiego i Kamila Grendę. Próbuję się trochę powieźć u nich na kole, ale są zbyt mocni i szybko odjeżdżają.

Na drugim kółku wyprzedza mnie Michał Janiszek oraz Filip i Branio, jadę trzeci w Elicie i staram się wyrobić bezpieczną przewagę nad Grześkiem i Bartkiem Brodą. Od trzeciego okrążenia przy zjeździe ze stadionu już ich nie widzę za sobą, wiec kontroluję sytuację jadąc samotnie kolejne kółka. Wjeżdżając na ostatnie okrążenie widzę Brania, którego doganiam i wyprzedzam w drugiej połowie rundy. Końcówkę jedziemy razem, Branio wychodzi przede mnie i pierwszy wjeżdża na stadion, co jest z jego strony bardzo dobrym ruchem, gdyż ostatnia prosta jest za krótka żeby z nim powalczyć na finishu. Ostatecznie zajmuję 7. miejsce Open i znowu 3. w  kategorii. Gdy wyruszam na rozjazd z góry widzę finishującego Jazurczasa. Nie spodziewałem się, że z jego formą jest aż tak tragicznie. Trenuj Kolego, objechanie Ciebie w takiej dyspozycji zbyt wielkiej radości mi nie przyniosło ;)

To był ważny dla mnie wyścig, po niepowodzeniach na ostatnich maratonach okazało się, że jeszcze coś pod nogą zostało, bo jechało mi się całkiem dobrze. Zresztą podobnie jest za każdym razem podczas tegorocznych startów w puławskim lasku. I pomyśleć, że jeszcze na początku ubiegłego sezonu wręcz nie znosiłem XC, a teraz na półce ląduje kolejna plastikowa pamiątka z tego typu zawodów ;) To mi się podoba, o to chodzi!

2013.06.15 – Puławy – XC

2013.06.15Po maratonowych bojach przyszedł czas na kolejny puławski Czempionat :) Do wyścigu podszedłem bardzo zmotywowany i skoncentrowany, bo wiedziałem, że jest duża szansa na wywalczenie podium. Puławy przywitały nas mżawką, spokojnie się przebrałem i jako jeden z pierwszych wyjechałem na rozgrzewkę i dokładne zapoznanie z trasą. Tym razem była ona bardzo szybka z jednym piaszczystym podbiegiem, a jakże! ;) Oprócz końcówki dało się go wjechać prawie w całości, wystarczył dobry rozpęd i błyskawiczna redukcja w połowie. Po trzech kółkach trasę miałem już całkiem dobrze opanowaną i mogłem spokojnie rozgrzewać się na stadionie, który pomimo braku kilku czołowych zawodników z LKKG i Erkado wcale nie świecił pustkami, można wręcz powiedzieć, że frekwencja była naprawdę wysoka.

Tym razem czekało nas 7 pętli po 2,8km. Ustawiłem się na dobrej pozycji, bardzo skupiony żeby szybko wpiąć się w bloki i w czołówce wjechać w las. Start tym razem bez zaskoczenia, odliczanie i ruszamy. Wpinam się szybko, pierwszy podjazd i do lasu wjeżdżam piąty. Jest super, trzymam się za chłopakami i szybko przeskakuję za Kamila Różalskiego na drugą pozycję. Czuję się bardzo dobrze, utrzymuję mu koło i tak przejeżdżamy pierwsze kółko. Na drugiej pętli wychodzę na prowadzenie i to ja ciągnę grupę. Szok! Mimo to, staram się nie spalać, po kilku minutach przepuszczam przed siebie Michała Janiszka i jadę dalej w czubie. Od trzeciego kółka jedzie nas już „tylko” 7, w tym w sumie 4 osoby z mojej kategorii. Po podbiegu robi się małe zamieszanie, atakuje Filip Owczarek, ale gonię za nim i spokojnie go dochodzimy. Jadę bardzo mądrze, kiedy trzeba wiozę się na kole, a przed strategicznym podbiegiem staram się wychodzić na czoło, bo widzę, że chyba wjeżdżam najdalej, więc nie chcę utknąć w połowie za kimś wolniejszym. Ta taktyka się opłaca, bo za każdym razem jestem tam na dobrej pozycji. Oczywiście bieganie daje w kość, mimo, że odcinek jest bardzo krótki, ale przed nawrotem i zjazdem trzeba mocno walczyć o pozycję.

Cały czas obserwuję Bartka Brodę oraz początek grupy, żeby być gotowym w razie odjazdu. Ale grupa jest wyjątkowo wyrównana i nikt nie jest w stanie wypracować większej przewagi. Dwa kółka przed końcem trochę przyspieszamy, jest mocno, ale się trzymam, a wręcz jestem w szoku, bo ciągle czuję się świetnie. Wjeżdżamy na ostatnie kółko, odpada Bartek i już wiem, że będę na podium. Obserwuję chłopaków i widzę, że jest cień szansy na nawiązanie walki na końcówce. Filip z Michałem trochę odjeżdżają, ale za to ja uciekam Przemkowi i Kamilowi, cisnę ile jest pod nogą, bo okazja żeby ich objechać nie zdarza się codziennie. Niestety, jeden z zakrętów zauważam w ostatniej chwili, dochodzi do mnie Kamil i momentalnie odjeżdża. Stratę do Filipa i Michała ma dużą, ale jestem przekonany, że ich łyknie i nie mając sił odpuszczam pogoń. Przemek jednak też mnie wyprzedza, ale Robertowi się nie daję i po 46 minutach wjeżdżam 5. Open i 3. w kat., tracąc do zwycięzców zaledwie kilkanaście sekund. To kolejny wyścig, który pojechałem bardzo mądrze, i w którym czuć było, że „jest pod nogą”. Kolejne podium w tym sezonie zaliczone, jest też awans na 5. miejsce w generalce GP. To był jeden z tych wyścigów, po których mogę być z siebie bardzo zadowolony, nie tylko ze względu na miejsce, ale także ze względu na bardzo dobrą jazdę. No i chyba pierwszy raz w życiu jechałem w trakcie wyścigu na prowadzeniu, jaram się tym jak dziecko i chcę więcej! :D