Tag: Puchar Polski

2016.11.13 – Koziegłowy – Super Puchar Polski CX

2016-11-13Drugi dzień przełajowego weekendu to Super Puchar Polski w Koziegłowach. Wysoka ranga i podwójna punktacja do klasyfikacji Pucharu Polski przyciągnęła krajową czołówkę wszystkich kategorii, więc zapowiadała się bardzo trudna rywalizacja.

Na start dojechałem z Januszem i Szymkiem 14km, prosto z hotelu, co umożliwiło porządne rozgrzanie. Na miejscu montaż numerka, objazd rundy i staję na starcie. O ile dzień wcześniej zostaliśmy trochę przetrzymani na zimnie to dzisiaj sędzia daje jasny sygnał, że zostało 1,5 min do startu i żeby się rozbierać. Ściągamy ciuchy i ogień! Dzisiaj w końcu czas reakcji dobry i na pierwszej prostej cisnę w ścisłym czubie. Niestety po zakręcie w lewo rozprężenie i widzę jak po lewej i prawej stronie mkną pociągi, które mnie wyprzedzają.

Do pierwszych zakrętów na trawie wjeżdżam już na niekorzystnej pozycji, jest nerwowo, łokcie idą w ruch, każdy ostro walczy o pozycję. Na podjeździe, gdzie są usypane muldy muszę jechać bokiem, po miękkim, bo wyjeżdżona ścieżka się korkuje. Tracę przez to trochę sił, ale przynajmniej zyskuję ze dwie pozycje. W dalszej części rundy czołówka odjeżdża coraz dalej i każdy znajduje swoją grupkę. Trasa typowo przełajowa, leży mi, ale jazda na pewno nie sprawia takiej przyjemności jak dzień wcześniej. Znowu muszę podganiać na asfaltowych odcinkach, których jest kilka, są także schody – jedyna przeszkoda tego dnia, a także dwa krótkie odcinki z piachem. Reszta to jazda po trawie, mniej lub bardziej równej.

Cały wyścig to lekkie przetasowania, jedni odjeżdżają, innych doganiam i tak w kółko. Dwie rundy do końca zostaję trochę za pięcioosobową grupką, do której mam kilka sekund. Gonię ich do końca wyścigu, ale nie jestem w stanie doskoczyć, co kosztuje mnie utratę szans na walkę o 10 pozycję. Ostatecznie na metę wjeżdżam tak jak dzień wcześniej 7. w Masters I i tylko 15. Open. To nie był szałowy wyścig w moim wykonaniu, po raz kolejny wyszedł brak doświadczenia (o brakach kondycyjnych nie wspominam, forma idzie w górę, ale to jeszcze nie to, co powinno być). Kolejny Puchar Polski 20 listopada w Żaganiu, liczę, że pojadę go lepiej niż ostatni wyścig i zbiorę więcej punktów do generalki.

2016.11.12 – Szczekociny – Puchar Polski CX

2016-11-12Kolejny weekend przełajowy rozpoczął się w Szczekocinach na ciekawej trasie, która bardzo przypadła mi do gustu. Spora jej część przebiegała w lesie, były przeszkody i podbiegi po piachu, a zakręty nie były ciasne, więc nawet z moją techniką dało się je płynnie pokonywać. W dodatku kilka z nich było na tyle świetnie wyprofilowanych, że można było się elegancko złożyć i nie wytracać prędkości co sprawiało olbrzymią frajdę.

Przed tym wyścigiem jestem trzeci w klasyfikacji Pucharu Polski, więc przysługuje mi prawo startu z pierwszej linii. Niestety na nic się to zdaje, bo psuję start i przed singlem w lesie zostaję mocno z tyłu. Największym plusem początku wyścigu jest uniknięcie w ostatniej chwili zderzenia z krawężnikiem i zakończenia rywalizacji po 20 metrach.

Na dystansie trochę doganiam, jadę dynamicznie i mimo, że noga nie kręci jeszcze tak jak powinna to świetnie pracuje głowa – nie odpuszczam ani na chwilę :) Oprócz odcinka w lesie mamy też do przejechania spory fragment po parkingu, gdzie jest kilka zakrętów, prosta start-meta i z powrotem do lasu. W połowie wyścigu udaje mi się odjechać od kilka zawodników, m.in Arturowi Stańcowi i Marcinowi Makowskiemu, z którymi się ciałem i doganiam Dawida Mijasa, który ma problemy techniczne.

Jedzie mi się naprawdę dobrze, jeśli zostaję na technicznych odcinkach to momentalnie odrabiam na szybkich i długich prostych. Ostatecznie na metę wjeżdżam 7. w Masters I i 13. open. To był całkiem dobry wyścig, potrafiłem się kilka razy mocniej zagiąć, co jest niezbędne żeby walczyć o dobre miejsca w przełajach i z tego się najbardziej cieszę.

2016.11.05 – Nielubia – Puchar Polski CX

2016-11-05Decyzja żeby jechać 8 godzin (ponad 550km)  na wyścig który trwa 40 minut zapada w środę. Planujemy wyjazd o 19:30 w piątek, nocleg gdzieś na trasie i z rana dalszą część drogi w okolice Głogowa.

W sobotę do Nielubi docieramy po 11, późno, ale zapisujemy się i oglądamy trasę. Zapowiada się wyścig na kształt Mazovii, tylko dużo krótszy. Po przebraniu się mam niewiele czasu na rozgrzewkę i niestety już bez możliwości objechania rundy. Kręcę więc trochę po asfaltach i części  trasy, która jest najbliżej startu/mety.

Wyścig się trochę opóźnia, staję na linii startu, na szczęście w pierwszym rzędzie, czyli będzie dużo łatwiej niż ostatnio w Mikołowie. Sygnał sędziego i jedziemy! Niestety, ale nie trafiam od razu w pedał i trochę zostaję, ale łapię się na końcu pierwszej grupki i tak jedziemy. Droga prowadzi ciągle szutrem. Jest bardzo wąsko i nerwowo, w dodatku pod wiatr, każdy walczy o pozycję. Szutrówka wydaje się nie kończyć, w pewnym momencie mam nawet wrażenie, że chyba pomyliliśmy trasę, bo jesteśmy gdzieś w szczerym polu.

Po 1,5km droga wreszcie zakręca, po chwili długi i szybki zjazd, zakręt w lewo i najbardziej wymagający odcinek, bo nierówny i prowadzący po trawiastej drodze, przypominającej miedzę. Kolejny skręt w lewo, znowu kilkusetmetrowa prosta, tym razem z kilkoma błotnymi kałużami i skręcamy w prawo na mającą ponad kilometr prostą w kierunku miasteczka kolarskiego. Tutaj jest z wiatrem i kręci się na najtwardszych przełożeniach, a prędkość jest powyżej 40km/h.

Końcówka rundy to zwężenie i trochę błota, późnij odcinek trawiasty z trzema przeszkodami, jeszcze trzy zakręty i prosta start-meta. Taka to właśnie trasa. Po pierwszym kółku nasza grupa liczy chyba 8 osób, na drugim zostaje zredukowana do sześciu i pod koniec tej rundy atakują bracia Bieniasze. Niestety ktoś puszcza koło i odjeżdżają. Na najdłuższej prostej próbuję jeszcze doskoczyć, ale zawieszam się między grupami i nie daję rady. Odjeżdżają i jasne jest, że zostaje tylko walka o trzecie miejsce. Trzecią rundę przejeżdżamy dosyć wolno i ku mojemu ogromnemu zdziwieniu na początku kolejnego kółka, po 29 minutach słyszę dzwonienie na ostatnią rundę. Szok, bo w takich okolicznościach wyścig na pewno skończy się poniżej 40 minut.

 

Doskakuje do nas trzech zawodników. Tempo momentami jest ekstremalnie wolne. Na końcu długiej prostej wychodzę na zmianę i lekko przyspieszam żeby na miedzę wjechać z przodu. Plan udaje się idealnie, jadę drugi, trzymam tempo lidera naszej grupki i zbieram siły. Gdy wychodzimy na ostatnią prostą do miasteczka momentalnie atakuję i jadę wszystko co jest pod nogą. Oglądam się, puścili koło i zostają. Przyspieszam, ośka-blat i cisnę, trzecie miejsce jest na wyciągnięcie ręki. Na końcu prostej jestem pewien, że już mnie nie dogonią, mam kilka sekund przewagi i spokojnie dowożę to do końca. Na metę wjeżdżam po niecałych 39 minutach ścigania, ponad pół minuty za zwycięzcami. Jestem trzeci open i drugi w Masters I.

To był wyścig, który pojechałem bardzo dobrze. Strasznie wkurzyłem się, że nie odjechałem z chłopakami, którzy wygrali, ale po tym jak rozegrałem ostatnią rundę mogę być bardzo zadowolony :)  Fajnie stać na podium Pucharu Polski :) Szkoda tylko, że cała zabawa nie miała nic wspólnego z wyścigiem przełajowym. Najważniejsze jednak, że naładowałem się dobrą energią przed kolejnymi startami, bo za tydzień dwa ważne wyścigi – Szczekociny i Koziegłowy. Tomek, Szymek, Świeżak – dzięki za wspólny wyjazd, ponad 1100km i ładnych kilkanaście godzin jazdy, ale było warto! :)

2016.10.23 – Mikołów – Puchar Polski CX

2016-10-23Pierwszy weekend w tym sezonie przełajowym to dla mnie wyścigi w Hucisku (klasa A) i w Mikołowie (Puchar Polski). O tym pierwszym trzeba szybko zapomnieć, bo urwałem hak na pierwszej rundzie (do dzisiaj nie wiem jak to się stało) i musiałem się wycofać z rywalizacji, a szkoda, bo podium było spokojnie w moim zasięgu.

Na drugi dzień przełajowa karuzela przeniosła się na Śląsk do Huciska, gdzie na trasie w centrum miasta miała miejsce trzecia runda Pucharu Polski sezonu 2016/2017. Mogłem wystartować w tym wyścigu dzięki pomocy Jacka i Bartka, którzy zorganizowali mi na szybko zapasowy hak oraz Andrzeja i Grześka, którzy przywieźli go z Lublina razem z nową przerzutką :) Ogromne dzięki! Przed rozgrzewką szybko zamontowałem nowe części, Świeżak Service Center to wszystko wyregulował i byłem gotowy.

Na starcie bardzo dużo zawodników z całej Polski, jako, że nie mam punktów z poprzednich wyścigów to ustawiony jestem dosyć daleko. Jedziemy Masters I razem z Masters II. Start! Prosta startowa bez rewelacji, duży tłok i nie ryzykuję przeciskania się na siłę. Później stopniowo przechodzę do przodu. Po piaszczystym zakręcie przebiegamy piaskownicę – tutaj wyprzedzam trzech zawodników, po czym robię świetny manewr i za nawrotem nie podjeżdżam przy schodach tylko omijam korek i wbiegam, przez co zyskuję kolejne trzy pozycje.

 

 

Reszta pierwszej rundy jak i dwie kolejne są słabe w moim wykonaniu. Nie mogę złapać rytmu, źle pokonuję ciasne zakręty przez co tracę 2-3 pozycje, zawodnicy przede mną odjeżdżają daleko, a ci za mną coraz bardziej się zbliżają. Trasa raczej mi się podoba. Jest podbieg, są schody, jest piach, dwa krótkie i przejezdne odcinki z błotem i trochę agrafek, można powiedzieć, że typowy przełaj.

Na 1,5 rundy do końca następuje lekkie przebudzenie, łapię swój rytm i gonię. Zryw się opłaca, bo wyprzedzam trzech zawodników i po 50 minutach wjeżdżam na metę 9. open i 6. w Masters I. Nie był to dobry wyścig w moim wykonaniu, ale uratowałem trochę sytuację tym przyspieszeniem w końcówce. Następnym razem będzie lepiej!