Zimą warunki do jazdy sprzyjają raczej średnio. Potężny mróz, lód na ulicach, błoto pośniegowego i podobne im demotywatory sprawiają, że kolarze zamiast udawać się w trasę nadrabiają zaległości filmowe i oglądają wyścigi. Nie oznacza to jednak, że rozsiadają się na kanapie jak Ferdek Kiepski, dzierżąc w jednej ręce pilota, a w drugiej puszkę Mocnego Fulla. Plan treningowy sam się nie wykona, więc rower trzeba wpiąć w trenażer, postawić przed monitorem i już można oddawać się przyjemnościom treningu i budować formę przed sezonem.
Zanim jednak sezon się zacznie to dlaczego nie pościgać się na trenażerach? I tak oto wziąłem udział w zimowym klasyku, organizowanym przez Shimano Polska, dystrybutora Elite. To wyścig, odbywający się w sklepach rowerowych w całej Polsce. Zwycięzcy tych eliminacji spotkają się później w ogólnopolskim finale. W Lublinie zawodników gościła Inżynieria rowerowa, idealne miejsce na tego typu zawody. Jako, że Trenejro zarządził żeby obowiązkowo zaliczyć ten test to z przyjemnością przystałem na tę sugestię, zwłaszcza, że już dawno się nie ścigałem i ciągnęło mnie do rywalizacji. Trasa krótka (4,8km, 95 m. przewyższenia), na początku w miarę płaska, ze sztywnym podjazdem w drugiej części. W sam raz do tego, żeby w kilka minut ujechać się jak świnia, od startu do mety dając z siebie maksa.
Po próbnym przejechaniu trasy pokręciłem trochę dla rozluźnienia i wio z kopyta! Mocno pojechałem pierwszą część trasy, chłopaki w sklepie myśleli chyba, że za mocno, ale zachowałem siły na podjazd i do samego końca cisnąłem mocno i równo. Czas 7:24 okazał się drugim wynikiem w stawce lubelskich zawodników, co było dla mnie pozytywnym zaskoczeniem. Lepiej pojechał tylko Trenejro, który wykręcił 7:02. No cóż, abonent poza zasięgiem ;) W nagrodę za drugie miejsce przytuliłem łańcuch, akurat przyda się nówka na wiosnę. A póki co wygląda, na to, że zima robi sobie urlop, pewnie powróci w marcu ze zdwojoną siłą. Takie rozwiązanie niezbyt mi odpowiada, ale jakby co to kilka filmów będę miał w pogotowiu ;)