Spotkanie Zespołu Race Around Austria

Wczoraj w Warszawie odbyło się spotkanie Zespołu Remka Siudzińskiego, którzy przygotowuje się do udziału w Maratonie Dookoła Austrii.

Jako, że w 2009 ukończyłem Maraton Dookoła Polski zostałem zaproszony na to spotkanie w charakterze konsultanta. Oprócz mnie i Remka, na spotkaniu zjawił się m.in Cezary Urzyczyn, z którym miałem przyjemność startować w puławskich maratonach 700 i 750 km w 24 h, i który ukończył w ubiegłym roku słynny ultramaraton Paris-Brest-Paris, Leszek Szendzielorz, główny lekarz ultramaratonu Bałtyk-Bieszczady Tour oraz Wojciech Marcjoniak, trener i mechanik, który przez 2 lata współpracował z Mają Włoszczowską.

Było to bardzo owocne spotkanie, które na pewno dostarczyło Remkowi wielu informacji i przysporzyło tematów do przemyśleń. Analizowaliśmy wiele kwestii organizacyjnych, mających usprawnić pracę drużyny zarówno przed jak i w trakcie maratonu a także aspekt czysto sportowy, który stanowi zaledwie część sukcesu. W gronie tak wielkich entuzjastów kolarstwa długodystansowego nie mogło zabraknąć nawiązań do najważniejszego ultramaratonu kolarskiego, jakim jest Race Across America, marzenie nie tylko moje, ale także Remka. Tutaj niezwykle pomocny był Leszek, który przetłumaczył dwa wywiady z ubiegłorocznym zwycięzcą RAAM, Christophem Strasserem.

Dziękuję Remkowi za zaproszenie i cieszę się z nowo nawiązanych kontaktów a także bagażu informacji, które stanowią dla mnie kolejną inspirację. Po takim spotkaniu od razu chce się wsiąść na rower!

Przygotowania Remka do Race Around Austria można śledzić na www.ultrakolarz.pl :)

Początek przygotowań

Dziś dostałem od Tomka Bali plan treningowy na pierwsze trzy tygodnie przygotowań, czas najwyższy zacząć się ruszać. Plan wygląda dosyć łagodnie, przynajmniej porównując z tym co w poprzednich latach sam sobie ordynowałem do treningu. Jest trochę siłowni, biegania i roweru, wszystko w raczej niewielkim wymiarze czasowym. Powinienem szybko się wdrożyć i wpaść w rytm, a po solidnym przepracowaniu tego okresu przyjdzie pewnie pora na zwiększenie dawki bólu. Bo żeby w lecie były wyniki, to w zimie musi boleć. Zatem jazda!

2011.09.11 – Chełm – Maraton Kresowy

Cieszę się, że mogłem poznać kolejny cykl maratonów, czyli Maratony Kresowe. Poniżej kilka słów o tym całym wydarzeniu.

Na starcie z ekipy Rowerowego Lublina stanęli oprócz mnie Patrycja, Peke, Marcinb, Gello i Aga84 jako jedyna reprezentująca team na dystansie 28km. Pojawił się także Branio z rodzinką (nie wiem czy ktoś startował). Z zaprzyjaźnionej Chełmskiej Grupy Rowerowej startował 73Wojtek z Żoną, a także Wewi (Wiesiek) i kilku ich znajomych. Poza tym byli też kilka osób z MayDaya i chłopaki z Puław (CST i LKKG).

Po rejestracji, i wszystkich innych czynnościach przedmaratonowych wyruszyliśmy na rozgrzewkę na pierwsze kilometry trasy. I po przejechaniu bardzo krótkiego rozjazdu się przestraszyłem, że będzie straszny ścisk po starcie i może być niebezpiecznie.

Kilka minut po 11 wystartował dystans 57km. Podobno jechało go ok 70 osób. Na szczęście moje obawy okazały się niepotrzebne. Ruszyliśmy spokojnie. Wydawało mi się nawet, że za spokojnie, ale rozentuzjazmowany objąłem prowadzenie i pierwszy, dosyć trudny podjazd prowadziłem i tak wjechaliśmy do lasu. Po kilku minutach jechałem już drugi, a bardzo niepozornie wyglądający chłopak, który mnie wyprzedził okazał się późniejszym zwycięzcą. Chwilę później wyprzedził mnie Marasko i jeszcze chyba dwóch zawodników z Puław. Ostatecznie większość pierwszej pętli przejechałem w okolicach 10 miejsca a na drugą wjechałem dwunasty.

Niestety przez ponad połowę maratonu musiałem bardzo uważać na skurcze, bo czułem, że niewiele brakuje żeby się zaczęły. Druga pętla poszła mi bardzo słabo. Nogi z kilometra na kilometr coraz bardziej odmawiały posłuszeństwa. 6km przed metą niestety dopadły mnie potworne skurcze i straciłem przez nie kilka minut. Na szczęście tylko jeden zawodnik skorzystał z mojej niedyspozycji i wyprzedził mnie w tym czasie. Na metę wjechałem 15 z czasem 2:43:38.

Kilka minut za mną na metę wjechał 73Wojtek a później Marcinb. Gello1 niestety złapał gumę, więc na niego musieliśmy poczekać dłużej. Z dobrym czasem na metę wjechała Patrycja. Za nią m.in był Wiesiek, który długo jechał razem z Pat.

Pomimo, ze nie zaginałem się jakoś strasznie (chyba nie miałem na to siły :D) to po maratonie byłem strasznie zmęczony. Do tego brak cienia nie pomagał się zregenerować. A dziś naprawdę było bardzo gorąco. Ja akurat lubię się ścigać w takiej pogodzie, ale na pewno wielu zawodnikom dała ona mocno w kość.

2011.09.04 – XC Lublin

Pierwszy start od ponad roku mogę zaliczyć do udanych . Udało się zwalczyć totalne zmęczenie i zwątpienie na pierwszych 4-5 rundach i później jakoś to poszło. Generalnie jak zwykle niezły start i pierwsza, a nawet pierwsze 2 pętle, ale później mocniejsi zawodnicy (m.in Zwirek) mnie dogonili i sobie pojechali. Przez kilka kółek jechałem kilkanaście sekund przed Adamem, kręciliśmy dokładnie takim samym tempem. No ale później wyszedł brak kondycji i Adam także pocisnął mnie bez żadnego problemu. Jestem zadowolony z 11 miejsca, ale to tylko statystyka, kilku mocniejszych ode mnie zawodników dziś nie ukończyło.