2012.03.05 – Lublin – Wirtualne Mistrzostwa ITT

Do Lublina powróciły zimowe zawody na trenażerze, które w tym roku zorganizowała Inżynieria Rowerowa. Był to jednocześnie test i promocja elektrycznej Ultegry i muszę przyznać, że jest to rewelacyjny, bardzo precyzyjny osprzęt.

W wyścigu na 14,5 km trasie z Tour de France wzięło udział 41 zawodników. Jestem bardzo zadowolony z wyniku, gdyż wśród amatorów, którzy nie należą do żadnego klubu, zająłem I miejsce w kat. M2 i II miejsce open. Biorąc pod uwagę dwa wyczerpujące treningi w weekend i zaległości treningowe to jest to bardzo dobry wynik, motywujący do dalszych treningów i pozwalający z nadzieją patrzeć w przyszłość.

Na temat przebiegu mojej próby nie będę się zbytnio rozpisywał. Charakterystyczne dla tego typu wyścigów jest to, że trudno mówić o jakiejkolwiek taktyce, gdyż na tak krótkim dystansie nie ma co kalkulować i trzeba po prostu jechać non stop na maksa. No i z uwzględnieniem tego, że nie jest to jednak najważniejszy start w sezonie i nie mogę się jakoś specjalnie zaginać, właśnie tak pojechałem. Wyścgi trwał 26:55, natomiast frajda ze zwycięstwa potrwa zapewne dłużej :)

Spotkanie Zespołu Race Around Austria

Wczoraj w Warszawie odbyło się spotkanie Zespołu Remka Siudzińskiego, którzy przygotowuje się do udziału w Maratonie Dookoła Austrii.

Jako, że w 2009 ukończyłem Maraton Dookoła Polski zostałem zaproszony na to spotkanie w charakterze konsultanta. Oprócz mnie i Remka, na spotkaniu zjawił się m.in Cezary Urzyczyn, z którym miałem przyjemność startować w puławskich maratonach 700 i 750 km w 24 h, i który ukończył w ubiegłym roku słynny ultramaraton Paris-Brest-Paris, Leszek Szendzielorz, główny lekarz ultramaratonu Bałtyk-Bieszczady Tour oraz Wojciech Marcjoniak, trener i mechanik, który przez 2 lata współpracował z Mają Włoszczowską.

Było to bardzo owocne spotkanie, które na pewno dostarczyło Remkowi wielu informacji i przysporzyło tematów do przemyśleń. Analizowaliśmy wiele kwestii organizacyjnych, mających usprawnić pracę drużyny zarówno przed jak i w trakcie maratonu a także aspekt czysto sportowy, który stanowi zaledwie część sukcesu. W gronie tak wielkich entuzjastów kolarstwa długodystansowego nie mogło zabraknąć nawiązań do najważniejszego ultramaratonu kolarskiego, jakim jest Race Across America, marzenie nie tylko moje, ale także Remka. Tutaj niezwykle pomocny był Leszek, który przetłumaczył dwa wywiady z ubiegłorocznym zwycięzcą RAAM, Christophem Strasserem.

Dziękuję Remkowi za zaproszenie i cieszę się z nowo nawiązanych kontaktów a także bagażu informacji, które stanowią dla mnie kolejną inspirację. Po takim spotkaniu od razu chce się wsiąść na rower!

Przygotowania Remka do Race Around Austria można śledzić na www.ultrakolarz.pl :)

Początek przygotowań

Dziś dostałem od Tomka Bali plan treningowy na pierwsze trzy tygodnie przygotowań, czas najwyższy zacząć się ruszać. Plan wygląda dosyć łagodnie, przynajmniej porównując z tym co w poprzednich latach sam sobie ordynowałem do treningu. Jest trochę siłowni, biegania i roweru, wszystko w raczej niewielkim wymiarze czasowym. Powinienem szybko się wdrożyć i wpaść w rytm, a po solidnym przepracowaniu tego okresu przyjdzie pewnie pora na zwiększenie dawki bólu. Bo żeby w lecie były wyniki, to w zimie musi boleć. Zatem jazda!

2011.09.11 – Chełm – Maraton Kresowy

Cieszę się, że mogłem poznać kolejny cykl maratonów, czyli Maratony Kresowe. Poniżej kilka słów o tym całym wydarzeniu.

Na starcie z ekipy Rowerowego Lublina stanęli oprócz mnie Patrycja, Peke, Marcinb, Gello i Aga84 jako jedyna reprezentująca team na dystansie 28km. Pojawił się także Branio z rodzinką (nie wiem czy ktoś startował). Z zaprzyjaźnionej Chełmskiej Grupy Rowerowej startował 73Wojtek z Żoną, a także Wewi (Wiesiek) i kilku ich znajomych. Poza tym byli też kilka osób z MayDaya i chłopaki z Puław (CST i LKKG).

Po rejestracji, i wszystkich innych czynnościach przedmaratonowych wyruszyliśmy na rozgrzewkę na pierwsze kilometry trasy. I po przejechaniu bardzo krótkiego rozjazdu się przestraszyłem, że będzie straszny ścisk po starcie i może być niebezpiecznie.

Kilka minut po 11 wystartował dystans 57km. Podobno jechało go ok 70 osób. Na szczęście moje obawy okazały się niepotrzebne. Ruszyliśmy spokojnie. Wydawało mi się nawet, że za spokojnie, ale rozentuzjazmowany objąłem prowadzenie i pierwszy, dosyć trudny podjazd prowadziłem i tak wjechaliśmy do lasu. Po kilku minutach jechałem już drugi, a bardzo niepozornie wyglądający chłopak, który mnie wyprzedził okazał się późniejszym zwycięzcą. Chwilę później wyprzedził mnie Marasko i jeszcze chyba dwóch zawodników z Puław. Ostatecznie większość pierwszej pętli przejechałem w okolicach 10 miejsca a na drugą wjechałem dwunasty.

Niestety przez ponad połowę maratonu musiałem bardzo uważać na skurcze, bo czułem, że niewiele brakuje żeby się zaczęły. Druga pętla poszła mi bardzo słabo. Nogi z kilometra na kilometr coraz bardziej odmawiały posłuszeństwa. 6km przed metą niestety dopadły mnie potworne skurcze i straciłem przez nie kilka minut. Na szczęście tylko jeden zawodnik skorzystał z mojej niedyspozycji i wyprzedził mnie w tym czasie. Na metę wjechałem 15 z czasem 2:43:38.

Kilka minut za mną na metę wjechał 73Wojtek a później Marcinb. Gello1 niestety złapał gumę, więc na niego musieliśmy poczekać dłużej. Z dobrym czasem na metę wjechała Patrycja. Za nią m.in był Wiesiek, który długo jechał razem z Pat.

Pomimo, ze nie zaginałem się jakoś strasznie (chyba nie miałem na to siły :D) to po maratonie byłem strasznie zmęczony. Do tego brak cienia nie pomagał się zregenerować. A dziś naprawdę było bardzo gorąco. Ja akurat lubię się ścigać w takiej pogodzie, ale na pewno wielu zawodnikom dała ona mocno w kość.